Najnowsze, wstrząsające fotografie wraku tupolewa wykonali reporterzy „Gazety Polskiej”, którym udało się uwiecznić na zdjęciach obraz tego co zostało po prezydenckim samolocie. Szczątki maszyny niczym odpadki od pięciu miesięcy leżą na płycie lotniska Siewiernyj. Rosjanie nie robią nic, żeby je jakoś zabezpieczyć.
Patrz też: Gosiewska: Pielgrzymka do Smoleńska to podstępne wywiezienie krzyża
Gazeta poprosiła o analizę eksperta, byłego członka Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Pilot Ignacy Goliński był oburzony tym skandalicznym widokiem.
- Widać, że komisja badająca przyczyny katastrofy nic nie zrobiła, wszystko „poszło na żywioł”. Przyszli tam jacyś ludzie z grabiami, zgarnęli drobniejsze szczątki na kupę i zostawili, wrak samolotu załadowali na ciężarówkę i zrzucili z boku płyty lotniska. To, jak postąpiono z wrakiem polskiego samolotu, co widać na zdjęciach, to skandal, świństwo – mówi specjalista.
Pilot zwraca uwagę na jeden, szczególnie szokujący szczegół. Niepokoi go fakt, że nie dopatrzył się silnika samolotu i foteli pasażerów, które teraz zniknęły, chociaż na zdjęciach z miejsca katastrofy bez trudu można je było dostrzec.
- Zastanawia mnie brak na zdjęciach szczątków samolotu trzeciego silnika. Silniki najczęściej zachowują się w całości, bo są zbudowane ze stali mocniejszej niż ta, z której powstają czołgi. Tu widać na jednej z fotografii tylko turbinę. Trzeci silnik powinien się zachować. Dziwne, że nie ma żadnych foteli, może je rozkradziono? - zauważa Goliński.
Przeczytaj koniecznie: Sprzęt na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku to złom!
Byłemu członkowi Komisji Badania Wypadków Lotniczych trudno uwierzyć, że w obróconym w miazgę kokpicie samolotu nie doszło do żadnej eksplozji. - Nigdy nie spotkałem się z samolotem, który byłby w tak strasznym stanie. A widziałem wiele samolotów po katastrofach – zaznacza pilot.